aby nie wpaść w wibracyjny trans śmiechu przeplatany epileptycznym płaczem doprowadzając swój organizm do stanu który można określić jednym słowem ruina nie polecę najnowszego polskiego sequela lepiej zobaczyć film lekki można rzec z innej epoki ale niosący ze sobą prawdziwie uniwersalny przekaz na temat relacji międzyludzkich
W tym roku widziałem trochę polskich filmów. Jeden z niewielu utkwił mi w pamięci. Czego potrzeba, aby zwykły widz uznał obraz za interesujący i go zapamiętał? Wydaje się, że niewielu rzeczy. W obsadzie na pewno powinna być intrygująca i seksowna kobieta. Najlepiej ciemnowłosa. Może jakiś nietypowy brunet plus kilka nietuzinkowych postaci oraz najlepiej Maciej Stuhr w jak zwykle dobrej formie. Ideałem byłoby gdyby był to film o romantycznej miłości, ze świętami zimowymi w tle, z jakąś magią i nutą nostalgii. Obraz w trakcie, którego widz się relaksuje, trochę wzrusza, czasem uśmiecha, ale i myśli. To żadna tajemnica, że produkcja, którą opisuję krańcowo różni się od tych stricte komercyjnych, bezwartościowych i w dodatku robionych taśmowo. Niezależnie od tego, co sądzą inni film ten mi się podobał i jestem pewny, że podobałby się także Audrey Hepburn.